“Umysł do pracy potrzebuje przerw, wolnego czasu, bo nadmiernie obciążony może się załamać lub będzie podatny na występki.”, Atenodor Kananites

Nuda jest emocją (Bench, Lench 2013)! Jej odczuwanie ma charakter subiektywny. Dla jednego coś będzie nudną a dla kogoś innego nie. Za słownikiem języka polskiego PWN, nuda to uczucie przygnębienia, zniechęcenia spowodowane bezczynnością, monotonią życia. W psychologii zwykliśmy nudą nazywać „szczególny stan psychopatologiczny powstający w wyniku ekspozycji na monotonną sytuację” (O’Hanlon, 1981, s. 54). Podsumowując na potrzeby niniejszego artykułu – nuda – to sytuacja, w której nam się nie chce o niczym myśleć a i świat zewnętrzny nie stawia przed nami żadnych wymagań. Jak to pięknie zilustrowali twórcy filmu “Rejs” – Rejs – Nuda.

Eksperyment Timothy’ego Wilsona i współpracowników z 2014 roku pokazał, że nuda jest dla nas sytuacją absolutnie nieporządną, wręcz wywołującą dyskomfort. Być może w toku naszego wychowania, obcując z wielością zadań i wymagań, żyjąc w ciągłym przebodźcowaniu, nauczyliśmy się, że nie wolno nam się nudzić. Musimy być ciągle zajęci, musimy coś robić. Kiedy więc zamknie się nas na kwadrans, na krótkie 15 minut, i nie da się nam zupełnie nic do roboty, “odchodzimy od zmysłów”. Te 15 minut absolutnie wystarcza by 67% mężczyzn i 25% kobiet zaaplikowało sobie bolesny szok elektryczny – by raziło się, dobrowolnie, prądem! Preferujemy bodziec negatywny nad brak bodźca. I to jak?! Część uczestników raziła się prądem wielokrotnie, a rekordzista zrobił to 190 razy! Sami posłuchajcie – People prefer shocks to thoughts! Zostaliśmy oduczeni nudzenia się i teraz sami oduczamy nudy innych. Lubimy patrzeć na zajętych pracowników, irytuje nas widok “nic nie robiących” dzieci, a kiedy przyjdzie nam zmierzyć się z relacjami z budynku sejmowego dostajemy białej gorączki patrząc jak “reprezentanci narodu nudzą się za nasze pieniądze”.

A może nuda jest nie tylko potrzebna ale i niezbędna dla naszego zdrowia i efektywności? Ktoś z Was zgodziłby się z tak absurdalną tezą?

Jeśli nudzimy się zdrowo: jesteśmy spokojni, niepobudzeni, niebombardowani zewnętrznymi bodźcami, nuda wprowadza nas w stan relaksacji (Flakus, Palt “Psychologicznie o nudzie – teorie i modele nudy”). Nasz umysł ma przestrzeń by koncentrować się na samym sobie, co z kolei prowadzi nas do indukowania kreatywności i altruizmu (Sandi Mann, 2016). Nudząc się nie tylko wypoczywamy ale także stajemy się “lepszymi ludźmi”. Nudząc się, dajemy sobie przyzwolenie na to, by nie realizować żadnych oczekiwań – ani naszych, ani zewnętrznych. Równocześnie pozostajemy czujni i świadomi, w przeciwieństwie do snu, kiedy to “nic nie robimy”, ale bez świadomości tego stanu.

Nuda to także ważny sygnał. Sygnał, że czynność, którą wykonywaliśmy przestaje przynosić nam korzyści (Bench, Lench 2013)! Czy warto ignorować taki sygnał i brnąć dalej w kontrporduktywną czynność tylko dlatego, że “tak wypada”?! Wsłuchiwanie się w siebie to także, zdolność do prawidłowego rozpoznawania nudy jako sygnału ostrzegawczego – zatrzymaj się i daj sobie przestrzeń na to by zdecydować czy czynność powinna być kontynuowana, zaniechana, czy zmieniona. O jakże wielkimi mistrzami są w tym obszarze dzieci – nieskalane (albo przynajmniej niezniszczone) edukacją i socjalizacją. Widziałeś kiedyś dziecko, które będzie kontynuowało czynność, po tym jak utraci korzyść z jej wykonywania? No właśnie, ja też nie! “Nudzi mi się!”, “Już mi się to znudziło!”, “Chcę teraz robić coś innego!” – to jest zdrowe, naturalne i rozwojowe. Czy chcemy pracownika, który wykonuje swoje czynności do 16:00 tylko dlatego, że “tak wypada”, przykrywając dobrą miną krańcowy spadek motywacji, a co za tym idzie efektywności? Nie! Chcemy takiego, który przerwie nieefektywny proces i zacznie się nudzić – po to, by odzyskać motywację, nabrać energii, albo by dać swojemu mózgowi czas i sposobność do kreatywnego rozwiązania problemu podczas gdy świadomy umysł, będzie myślał o “niebieskich migdałach”. Czy chcemy pracownika, który siermiężnie “wykonuje czynności”, czy takiego co “dowozi rozwiązania”? A kiedy myślimy o sobie i naszej własnej efektywności, to kiedy jesteśmy z siebie bardziej dumni? Wtedy kiedy późno wracamy do domu i nie mamy już siły na dzieci i rodzinę, ale za to mamy poczucie ogromnego wyczerpania, czy wtedy kiedy rozwiązaliśmy trudny problem a do końca dnia zostało jeszcze sporo długich godzin a nas rozpiera energia?

„Jestem wielkim zwolennikiem nudy. Nuda pozwala oddać się ciekawości, a z ciekawości rodzi się wszystko.”, Steve Jobs

Wróćmy na moment do kreatywności i jej związku z nudą. Nuda to moment kiedy ściągamy z siebie kontrolę. Jesteśmy sami ze sobą, nikt nie patrzy, nikt nie ocenia, nawet my sami. To stan konieczny (acz nie wystarczający) do tego by umysł mógł zająć się tym co umie robić najlepiej – myśleniem. Stoicy, a w szczególności Marek Aureliusz zalecali by wyrobić sobie nawyk refleksji. Czasu, w którym bez żadnych oczekiwań i bez żadnej kontroli będzie można pozwolić “myślom płynąć”. Kiedy jesteśmy w takim stanie, możemy przestać myśleć linearnie. Możemy przestać szukać “jedynie słusznych rozwiązań” do jakich przygotowuje nas edukacja. Ile to jest 10 + 4? 14! Na pewno? Czy to jedyny możliwy wynik takiego dodawania? Myślenie nielinearne to takie, które pozwala nam znajdować wiele różnych, czasem sprzecznych rozwiązań danego problemu. Kreatywność to nic innego jak właśnie znajdowanie nowych rozwiązań do starych problemów. A przestrzeń na takie rozwiązania rodzi się wtedy kiedy nikt nie pogania i nikt niczego nie oczekuje.

Oczywiście nie każda nuda jest zdrowa. Wspomnieni już Flakus i Palt rozróżniają wiele patologicznych przypadków nudy, kiedy to współwystępuje ona z zachowaniami dysfunkcyjnymi. Pamiętacie jeszcze lockdowny? Kiedy wymuszono na nas nudę! Kiedy wzbudzano w nas lęk, że “coś złego się wydarzy, jak tylko wyjdziemy z domu”! Kiedy wszystkie nasze codzienne aktywności zostały nam odebrane, a wszystkie rytuały, które dawały nam poczucie bezpieczeństwa zostały zabronione. Pozostała nam nuda podszyta lękami. Nasze mózgi niestrudzenie wykonywały prace do jakich zostały zaprojektowane – tworzyły czarne scenariusze próbując przygotować nas na najgorsze. Nie było w tym nic złego bo przecież najlepszym sposobem oswojenia się czarnym scenariuszem jest jego akceptacja w wyobrażeniu. Kiedy to zrobimy, a on się ziści w rzeczywistości jest nam dużo łatwiej. Tego uczyli nie tylko stoicy ale i współcześni psychologowie. Problem jednak leżał gdzie indziej. Nie zamykaliśmy tych wizji, tylko dysponując ogromnymi zasobami nudy, rozcząsaliśmy je wciąż na nowo, codziennie, nie pozwalając sobie na pogodzenie się i ruszenie do przodu. Jak widać nuda to potężne narzędzie, niczym “obosieczny miecz”, więc musi być używane z wielką ostrożnością, wiedzą i akceptacją.

Cóż, jak wszystko w świecie, tak i nuda ma przynajmniej dwa oblicza, ale to co najważniejsze to to, że to my, naszą sprawczością możemy te oblicza kształtować. Możemy się ganić, za to że się nudzimy i realizować w ten sposób środowiskowy imperatyw ciągłej zajętości, albo możemy dać sobie czas dla siebie, bez żadnych oczekiwań, bez żadnych wyrzutów i bez żadnego celu.

Czas na nudę!

Jeśli chcesz się nudzić, proponuję Ci rozważyć pięć prostych wskazówek.

Pierwsza wskazówka. Zastanów się nad swoim stosunkiem do nudy. Jak traktujesz swoje dzieci kiedy się nudzą, co o nich myślisz? Jak traktujesz swoich pracowników kiedy zamiast stukać w klawiaturę gapią się przez okno. Jak traktujesz siebie, kiedy w trakcie jakiegoś zadania zaczynasz odczuwać przemożną chęć zrobienia czegokolwiek innego, a najlepiej nie robienia niczego? Daj sobie i innym prawo do nudy!

Druga wskazówka. Wprowadź nawyk nudzenia się. Kiedy rano pijesz pierwszą kawę: nie czytaj, nie przeglądaj telefonu, nie krzycz na dzieci, nie rozmyślaj o tym co Cię czeka w pracy, nie rób nic innego – tylko pij kawę. Niech to będzie 5 do 7 minut, bo tyle potrzeba na dobre espresso, nie mniej, nie więcej.

Trzecia wskazówka. Kiedy zaczynasz odczuwać nudę (otrzymujesz sygnał od swojego organizmu), nie walcz z tym. Przyjmij i uszanuj. Przestań robić to co robiłeś, podejdź do okna i gap się tak długo jak będziesz miał na to ochotę. Nie kontroluj się, nie narzucaj sobie ram czasowych, nie martw się że nie zrobisz dziś wielu rzeczy. Nie rozmawiaj z nikim, nie rób kawy, nie idź na papierosa. Po prostu gap się przez okno. Zadziwi Cię to, że to bezmyślne gapienie wcale nie będzie trwało wieczności! Raptem kilka, kilkanaście minut. Ale za to kiedy skończysz się nudzić dostrzeżesz, że ni stąd ni zowąd wróciła Ci energia do działania.

Czwarta wskazówka. Kiedy zobaczysz, że Twoje dzieci się nudzą, nudź się razem z nimi. Nic z nimi nie rób, bądź obok i się nudź. Po prostu. Niesamowite jak wiele może zdziałać dla relacji wspólne nic nie robienie. Wspólna nuda. A w pracy akceptuj nudę swoich pracowników, zachęcaj ich do tego i stwórz im środowisko do nudy. A co z sejmem? Nie oglądaj, nie czytaj, nie słuchaj – już wygrałeś!

Piąta wskazówka. W swoim stoickim dzienniku, na koniec dnia, wpisz czego się nauczyłeś nudząc się dzisiaj. Podziękuj sobie za to, że miałeś czas i ochotę się ponudzić.

Dobrej nudy!

Jeśli ten tekst Cię do czegoś zainspirował i uważasz, że warto postawić mi wirtualną kawę to zapraszam => buycoffee.to/amorfati

CATEGORIES:

BAZA WIEDZY

Tags:

No responses yet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *