Każdy z nas staje codziennie przed wyzwaniami. Czasami są to drobne przeciwności, a innym razem prawdziwe katastrofy, które zdają się nadciągać jak burzowe chmury. Wszyscy znamy to uczucie, kiedy życie rzuca nam kłody pod nogi, a my nie jesteśmy gotowi, zaskoczeni przez wydarzenia, które wydają się poza naszą kontrolą. Stoicyzm podpowiada, że istnieje sposób, by uniknąć tej niespodzianki – ćwiczenie zwane premeditatio malorum, czyli „przewidywanie zła”.
Czym jest Premeditatio Malorum?
Wyobraź sobie, że każdego dnia siadasz na chwilę, by przeanalizować wszystko, co może pójść źle w twoim życiu. Przyjrzyj się wyzwaniom, trudnościom i niepowodzeniom, które mogą cię spotkać. Zastanów się nad możliwymi przeciwnościami i poczuj ich potencjalny wpływ. Nie jest to, wbrew pozorom, pesymistyczne podejście do życia, ale jedna z najstarszych strategii mentalnych, której celem jest wypracowanie odporności na stres i przygotowanie na przyszłe przeciwności. Stoicy, jak Seneka, Epiktet i Marek Aureliusz, rozumieli, że życie pełne jest nieprzewidywalnych trudności, ale tylko dzięki ich świadomemu rozważeniu możemy zyskać kontrolę nad naszą reakcją.
Seneka pisał: „Człowiek, który przewidział przyszłe trudności, nigdy nie zostanie przez nie zaskoczony” (Listy moralne do Lucyliusza). Premeditatio malorum jest więc nie tylko narzędziem rozwoju odporności emocjonalnej, ale również sposobem na zachowanie wewnętrznego spokoju w obliczu trudności.
Jak stosować Premeditatio Malorum?
- Zidentyfikuj trudności – Na początku każdego tygodnia (może w niedzielę?) znajdź spokojną chwilę, aby zastanowić się nad nadchodzącymi wydarzeniami. Pomyśl o wszystkim, co może pójść nie tak. W pracy mogą pojawić się opóźnienia, klient może być niezadowolony, relacje z bliskimi mogą ulec napięciom. Ważne jest, by szczerze spojrzeć na rzeczywistość i wyobrazić sobie scenariusze, które mogą zaskoczyć innych, ale nie ciebie. Wybierz jeden temat, którym chcesz się zająć, dokładnie go zdefiniuj i nazwij. Następnie przeprowadź w myślach cały proces, od początku do końca, jakgdyby opowiadając sobie tą historię, tak jakby się ona już wydarzyła – w najgorszym możliwym scenariuszu. Pamiętaj by na jedenj sesji zajmować się tylko jednym wydarzeniem! I pamiętaj by doprowadzić swoją opowieść do końca, nie zostawiaj jej niedomkniętej i nie uciekaj w wątki poboczne – skup się na najgorszym scenariuszu i doprowadź go do końca! To kluczowe!
- Oceń swoje emocje – Pomyśl o tym, jak się poczujesz, jeśli rzeczywiście nadejdą te trudności. Czy poczujesz frustrację, gniew, smutek? W tym momencie nie chodzi o to, by ich unikać, ale by mentalnie „przeżyć” te emocje, zanim sytuacja faktycznie nastąpi. Epiktet nauczał: „Nie rzeczy nas martwią, lecz nasze przekonania o rzeczach” (Enchiridion). Zatem rozważmy, jak chcemy zareagować, kiedy te emocje nas dosięgną. Kluczowe jest to by najpełniej jak to możliwe przeżyć tą sytuację, i cały proces. Będziesz sam ze sobą w bezpiecznym miejscu, więc jeśli przyjdzie Ci ochota na okazanie emocji zrób to – śmiej się, płacz.
- Przygotuj plan działania – Gdy już przewidzisz możliwe trudności, pomyśl o tym, jak możesz im zaradzić. Jeśli przewidziane scenariusze się zrealizują, jakie kroki podejmiesz? Na przykład, jeśli klient będzie niezadowolony z Twojej pracy, przygotuj sobie odpowiedź, która zachowa twój profesjonalizm i spokój. Tworzenie mentalnych planów to fundament praktycznego zastosowania premeditatio malorum – dzięki temu działasz z wyprzedzeniem, a nie reagujesz impulsywnie. Plany możesz spisać, możesz mieć kilka wersji – tzw. „koperty”, które otworzysz kiedy sytuacja będzie miała miejsce w rzeczywistości. A może już teraz możesz podjąć jakieś działania zapobiegawcze? Może dziś możesz zadziałać by zminimalizować ryzyko ujemnych skutków w przyszłości. Rozszerzenie sieci znajomych, rozbudowanie własnych komepetencji, wizyta u prawnika albo innego specjalisty?
Używaj tej techniki regularnie – Stoicyzm to filozofia praktyczna, a regularna praktyka tego ćwiczenia przynosi długofalowe korzyści. Nie wystarczy raz usiąść i przemyśleć trudności. Każdego tygodnia, warto przeznaczyć chwilę na premeditatio malorum. Dzięki temu ćwiczenie to stanie się twoim narzędziem budowania odporności na trudności.
Przykład praktyczny
Załóżmy, że czeka cię w środę ważne spotkanie biznesowe. Zastanów się nad możliwymi scenariuszami: Co, jeśli współpracownik nie przygotuje się odpowiednio? Co, jeśli klient będzie niezadowolony z przedstawionej propozycji? Co, jeśli dojdzie do nieporozumienia między członkami zespołu? Wyobraź sobie, jak w takich sytuacjach możesz stracić cierpliwość, jak emocje mogą zacząć przejmować kontrolę nad twoimi reakcjami. A teraz, przewidując te sytuacje, możesz świadomie przygotować plan działania – wewnętrzne nastawienie na opanowanie, użycie konkretnej taktyki negocjacyjnej lub przygotowanie odpowiedzi, które pozwolą ci utrzymać spokój. W momencie, gdy spotkanie rzeczywiście potoczy się nie po twojej myśli, nie dasz się zaskoczyć. Wręcz przeciwnie – będziesz gotów. Mało tego robiąc takie ćwiczenie w niedzielny wieczór, uświadomisz sobie co może pójść nie tak, i będziesz miał mnóstwo czasu by zadziałać przed środowym spotkaniem!
Dlaczego to działa?
Mózg ma tendencję do dramatyzowania i wyolbrzymiania trudności, gdy te nagle się pojawiają. W obliczu nieoczekiwanych wyzwań często reagujemy automatycznie, impulsywnie, a przez to gorzej. Premeditatio malorum pozwala na rozważenie tych trudności wcześniej, na spokojnie, co osłabia ich emocjonalny ładunek. W rezultacie, gdy zbliża się faktyczny kryzys, nie jesteśmy przytłoczeni, lecz gotowi – zarówno mentalnie, jak i emocjonalnie.Marek Aureliusz pisał w swoich Rozmyślaniach: „Nie pozwól, by przyszłe cierpienia cię dręczyły. Teraz masz wystarczająco siły, by poradzić sobie z teraźniejszością”. Premeditatio malorum to sztuka nie tylko przewidywania, ale również uwalniania się od strachu przed tym, co może się wydarzyć. To ćwiczenie wycisza umysł i przygotowuje nas do bycia panami sytuacji, zamiast ofiarami okoliczności.
Jak zacząć praktykować Premeditatio Malorum?
Praktyka premeditatio malorum nie wymaga specjalnych narzędzi ani technik. Możesz ją zacząć od zaraz. Wystarczy każdego dnia znaleźć kilka minut na refleksję. Możesz to robić rano, planując dzień, lub wieczorem, analizując nadchodzące wyzwania. Ja polecam robić to raz w tygodniu – najlepiej w niedzielę wieczorem. Kluczem do sukcesu jest regularność – im częściej ćwiczysz, tym bardziej naturalne staje się to podejście do codziennych trudności.
Wyobraź sobie, że przed tobą stoi próba, która zaskoczyłaby większość ludzi. Ale nie ciebie – bo już o niej myślałeś, przewidziałeś ją, przeżyłeś ją mentalnie. Dzięki temu nie reagujesz z lękiem, złością czy frustracją, lecz z pełnym spokojem, wiedząc, że jesteś na to gotowy. Dokładnie tak psychologowie sportu pracują z zawodnikami. Przeżywają w wyobraźni to co może nie udać się na zawodach, godzą się z porażką zanim ona nastąpi, by strach przed nią ich nie paraliżował. Skoro już “przeżyli porażkę” mogą skupić się nie na efekcie a na procesie.
Premeditatio malorum to sztuka przygotowywania umysłu na wszystko, co może się zdarzyć. Stoicy uczyli, że tylko dzięki świadomej refleksji nad trudnościami możemy zyskać kontrolę nad naszymi reakcjami i zachować wewnętrzny spokój – nawet w obliczu najtrudniejszych wyzwań.
Jeśli ten tekst Cię do czegoś zainspirował i uważasz, że warto postawić mi wirtualną kawę to zapraszam => buycoffee.to/amorfati
Dodaj komentarz